Ile razy już „to” rzucaliście?

Crossdresser zostaje sam w domu. Żona wyjeżdża służbowo na weekend. Piątek wieczór, całuski, życzenia dobrego czasu i… no właśnie! Dylemat! Piwo z kolegami?. Mecz, piwo, impreza, obowiązki „słomianego wdowca”…? Ale kusi coś jeszcze! Jej szafa. Wolność, wolny dom i swoboda. Czas na makijaż, strojenie się, robienie fotek i co tu dużo pieprzyć: bycie NIĄ! Tak bardzo zaniedbaną, zapomnianą i już zlewającą się w kantorku z parszywym kijem od miotły. Nie, to nie ja! Ja jeszcze potrafię być piękna! Prawda, że nie miałem ostatnio za dużo czasu na ciebie, ale zrozum… żona, obowiązki, dyskrecja… Wybacz mi, a przeżyjesz taki weekend o jakim zawsze marzyłaś! Wszystko w pełni bezpiecznym, pustym domu. Musisz zrozumieć. Jesteś moją kochanką, a ona żoną. Dlaczego nie chcę żebyście się poznały? Naprawdę? Muszę ci to po raz kolejny wyjaśniać? Ja jestem prawdziwym męskim facetem alfa, przewodnikiem stada, a te damskie fatałaszki zachwieją moją dominacją, moją siłą. Ja jestem z nią, a Ty jesteś wtedy kiedy jej nie ma. To chyba uczciwy układa, co? Czemu nie odpowiadasz? Znów krzywa kreska pod okiem. Dawno tego nie robiłem więc… ech… Jesteś kapryśna, może jednak cię nie potrzebuję, co? Wiesz, co? Spędzę jednak ten czas jak typowy facet! Wal się na cyce! Sztuczne cyce schowane w piwnicy pod stertami gratów i szmat! Wybór staje się coraz prostszy. Napiszę do mojego przyjaciela Marka i zapytam czy ma czas na piwo. O! Wtedy naprawdę już kompletnie minie mi na ciebie chęć. Choć w głębi duszy wiem, że nagle, Marek z dwójką małych dzieci, nie będzie skory wyskoczyć na piwo. Ale może jednak! Usprawiedliwienie przed samym sobą gotowe:

JA: Próbowałem i nie udało się więc…
Sumienie: Rzeczywiście czy udawałeś, że próbujesz?
JA: Przecież napisałem!
Sumienie: Ta…

Czyli jednak jesteśmy skazani na siebie. Wiesz… ja zapomniałem jak wyglądasz. Czy się nie zestarzałaś? Czy nadal wyglądasz tak ponętnie? Czy masz ten look, którym skusiłaś mnie, gdy byłaś nastolatką o nienagannej figurze, gładkiej i perlistej cerze? Ostatnio widywaliśmy się tylko w przelocie. Szybki seks i do widzenia. Po ciemku, w fantazjach. Nie zdążyłaś się nawet w pełni zrobić. Co tu dużo gadać: włożyłaś te seksowne rajstopy i po tak długim czasie rozłąki nie wytrzymałem i uciekłem. Ja się na jakiś czas nasyciłem, ale ty…? Wiem, że cię zaniedbuję, ale już o tym rozmawialiśmy. Bez ciebie nie potrafię żyć, a ty beze mnie nie istniejesz. Chciałaś z nami zamieszkać, ale to niemożliwe. Tłumaczyłem ci! Dlaczego nie spróbuję!? Po raz kolejny mnie pytasz! Jak już powiem A to B może pociągnąć za sobą zbyt wiele konsekwencji. Uwierz mi, marzę o naszym trójkącie: Ty, ja i moja Partnerka, ale to marzenia, które od rzeczywistości odróżnia to, że nie dzieją się na jawie. Tak, kocham ją, tak kocham ją i właśnie dlatego jej o nas nie powiem. Ufam jej, kocham, postrzegam jako najlepszego przyjaciela… Do czego mnie prowokujesz!? Przecież o tobie nie powiedziałem nigdy, nikomu, nawet najlepszemu przyjacielowi więc, co? Tak, wstydzę się ciebie! Wiem, że razem nie robimy nikomu nic złego, ale jednak… Wstydzę się ciebie. Tak, wstydzę. Wstydzę się twoich nylonów, falbanek, kobiecości, twoich koronek, szminek… to zarezerwowane dla mojej kobiety. W ogóle dla kobiet. Mogę sobie wzdychać do tych wszystkich fatałaszków, ale będących na właściwych ciałach. Mogę nawet walić konia, ale nie zbliżaj się do mnie bo znów będę miał wyrzuty sumienia, bo znów zaliczę ciąg, bo znów popadnę w wątpliwości kim jestem… a już było tak dobrze. Od miesiąca byłem silnym i męskim facetem, któremu każdy aspekt życia sprawiał radość. I znów wróciłaś! Czemu, moja ukochana musiała wyjechać!? Skorzystałaś z okazji podstępna suko! Nie obrażaj się na mnie. Nikt nie rozbudza we mnie tak wielkiej amplitudy uczuć jak ty, bez ciebie czegoś będzie mi brakować. Dobrze. Zgadzam się. Spróbuję. Pogadam z nią. Jak tylko znajdę dobry moment. Właściwy moment. Już to mówiłem? Ale teraz to już na serio. Obiecuję…

Oby nikt nie widział…

6 odpowiedzi na “Ja to rzucę! – skąd to znamy…”

  1. Coś w tym jest,też próbowałam kilka razy to rzucić ,mówiąc sobie to nie ja jestem facetem nie pasuje to do mnie ,źle wyglądam ,na pewno nie będę kobieta ,ale kiedyś byłam u pewnej pani psycholog myśląc że mi pomoże doradzi co z tym zrobić i powiedziała mi fajna rzecz żyj z tym to pewna część twojej osobowości ,to cześć ciebie chcę abyś była Nią,więc z tym nie walczę i próbuje być nią na tyle ile czuje i na tyle ile mogę, pozdrawiam

    1. Bardzo trafne! Ja odkąd się już ze sobą nie walczę to zyskałem mnóstwo radości z życia. Żongluję tym, bawię się i nie robię nikomu krzywdy. Wcześniej całe ukrywanie i „rzucanie” było bardzo destrukcyjne i mocno mnie obciążało. Dziś czasem jestem tzw. zwyczajnym facetem, a czasem czuję się delikatną dziewczyną, która potrzebuje sobie popłakać czy zrelaksować w jakiś stereotypowo kobiecy sposób. Czuję się z tym coraz lepiej :*

  2. Twój monolog z „nią” Ginger, to jakbym sama siebie czytała 🙂 ile myśli, wątpliwości, fantazji, tajemnic: przebrać się czy nie, czy starczy dziś czasu te dwie trzy godziny, a jak ktoś przyjdzie?, trzeba drzwi zamknąć, zasłony zasłonić… a jaki żal jest jak po tych szybko minionych trzech godzinach trzeba użyć mleczka micelarnego… jaki smutek, że to tak szybko minęło… ale z drugiej strony szczęście, radość, nareszcie zrobiłam to co bardzo lubię, kolejna kiecka ładnie na mnie leży, a jakie super focie wyszły, nawet bez filtra niektóre są sexi 🙂 reszta dnia i nawet kilka kolejnych jakoś bardziej cieszą duszę, jestem spełniona i szczęśliwa, jak jestem „nią” to łagodnieję, staję się taka bardziej kobieca, brak we mnie agresji i tej męskiej dominacji… czasem przychodzą bardzo fajne pomysły na życie (w kwestii gospodarstwa domowego, zawodowego, społecznego!). Przy okazji tego co dzieje się na Ukrainie, tak myślę jak świat byłby piękniejszy i spokojniejszy, żeby na szczeblach najważniejszych stanowisk (prezydent, premier, szef firmy, korporacji) zasiadały damy a nie faceci….

  3. … a miałam odpisać EwieCross w kwestii pani psycholog… oczywiście też (pewnie jak każda z nas) myślałam żeby umówić się z jakąś, tylko taką konkretną, która cię nie odrzuci ani nie będzie na siłę zmieniać i prostować, która podejdzie do tematu obiektywnie. Pewnie ciężko taką znaleźć… Swoją drogą, bardzo ciekawie powiedziała Ci Twoja psycholożka, żeby być sobą i niczego nie udawać. Wówczas staniesz się szczęśliwsza i radosna! Tylko, jak zawsze podkreślam, pod warunkiem że nie krzywdzisz drugich i najbliższych.

    1. Jeśli chodzi o seksuologów to najlepiej znaleźć takiego lub taką, kto zna temat. Czyli najlepiej kogoś z kierunkiem w stronę Osób LGBT + Porozmawianie z kimś zawsze jest wartością więc polecam! Polecam też bycie totalnie szczerym/szczerą w rozmowie z nim/nią, tak samo jako polecam pełną szczerość w byciu, rozmowach ze sobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *