Kilka słów na dobry początek…
Uff… – początkowo zdołał jedynie wypuścić z siebie mnóstwo wzbogaconego alkoholem powietrza. Ale kiedy tylko spojrzał w jej przerażone, ale przede wszystkim wyrozumiałe i pełne miłości oczy, postanowił dokończyć swoją wypowiedź.
– „Niech się dzieje, co chce! Teraz albo nigdy!… a może zawsze o tym marzyłem?” – pomyślał w tej krótkiej chwili, a może tylko przywołał myśli z pamięci, bo przecież przymierzał się do tej rozmowy mnóstwo razy.
– „Muszę wreszcie to z siebie wydusić… Kochanie, kręci mnie ubieranie damskich fatałaszków!” – jedna chwila pomiędzy wypowiedzianym przez niego ostatnim słowem, a jej pierwszym, przerywającym to nieznośne, ale też w dziwny sposób podniecające, napięcie, zdawała się trwać niezliczoną ilość epok. A może jednak nie trwała ani sekundy? Być może ich światy w jednym momencie zatrzymały się i czekały na to, co za chwilę się wydarzy. On w międzyczasie zdążył przeżyć trzy zawały, zdążył wytrzeźwieć, by ponownie mógł go odurzyć woltaż wypitego wcześniej alkoholu, zdążył przekląć w myślach podjętą pochopnie decyzję, zdążył zaprzeć się siebie i szukać nowych wymówek, które w magiczny sposób spowodowałyby, że ona jednak uznałaby, że to był żart, może niezbyt fortunny, ale jednak żart. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo usłyszał słowa, które z pewnością zapamięta do śmierci.
– „Ok, spoko” – powiedziała nadzwyczaj spokojnym, pełnym ciepła i dobroci głosem. Wpadli sobie w objęcia i oboje zaczęli płakać. Ale były to łzy szczęścia, nowego początku, rozpędzenia jakiejś mgły tajemnicy, która nie pozwalała im wcześniej czerpać pełni radości ze wspólnego dzielenia życia. Kiedy gęstość powietrza nieco się rozrzedziła, a kurze pyłów bitewnych po ich wewnętrznych wojnach opadły, ona zaczęła zadawać pytania, a on z coraz większą chęcią i coraz większą śmiałością, odpowiadał.
I tu, mniej więcej w tym właśnie momencie, zaczyna się historia narodzin naszego bloga. Z pewnością wówczas świadomie o tym żadne z nas nie myślało, ale to zdarzenie było nowym, wspaniałym początkiem naszego związku, a także, jak się po czasie okazało, miało, i nadal ma, niewyobrażalny wpływ na nasze życia. Za pośrednictwem tego bloga, moja Partnerka (Ginger) i ja (Fred), chcemy opisać możliwie szerokie spektrum świata z pod znaku CROSSDRESS (możliwe, że poszerzymy to o rozmaite inne „kinky”). Wiemy, że jest mnóstwo osób, które ten temat pośrednio lub bezpośrednio dotyka i chcemy go oswoić, nadać mu ludzką oraz sympatyczną twarz. Zbyt wiele odrażających gąb już zostało mu doczepionych. Bo przecież mężczyzna, który ubiera damskie ciuszki to obiekt żartów i kpin, a do tego: zboczeniec, gej, pederasta i najlepiej nie wchodzić z takim w żadne relacje. Może przesadzamy, ale jednak ta grupa ludzi spotyka się z tak wielkim brakiem akceptacji i jest to tak mocno wstydliwe, że większość chowa się w swoich „szafach”, co chwilę to „rzuca” lub robi to po kryjomu czując olbrzymie poczucie winy. A czy jest w tym coś złego? Jeśli tym blogiem przekonamy jakiegoś mężczyznę do tego, że warto porozmawiać o swoich upodobaniach z partnerką, zamiast ją oszukiwać na rozmaite sposoby, lub pomożemy oswoić crossdressing partnera jakiejś kobiecie, która nie wie jak poradzić sobie z przebierankami swojego mężczyzny, to będziemy spełnieni jako świeżo upieczeni blogerzy 🙂
„Szafy” metaforycznie używa się do określenia tego, że ktoś coś ukrywa. Nie inaczej jest w naszym przypadku. I choć nie chodzi u nas o orientację seksualną, to pewien rodzaj coming out’u, poprzez uruchomienie tego bloga, robimy, ponieważ odkrywamy się i opisujemy swoją „inność”, swój „kink”. Ktoś oczywiście może za chwilę zadać pytanie: jak to się outujecie, skoro nie ma Waszych nazwisk, danych, ani pełnych i czytelnych zdjęć twarzy!? Już spieszymy z wyjaśnieniem. Otóż, chętnie byśmy pisali pod swoimi nazwiskami, ale jesteśmy przekonani, że nutka tajemniczości nikomu przeszkadzać nie będzie, a dzięki temu będziemy też mogli pisać swobodniej i odważniej zdradzać własne myśli, przeżycia i doświadczenia. Absolutnie bez cenzury i kalkulacji. Mamy nadzieję, że rozumiecie o co nam chodzi i nie będziecie nam zarzucać hipokryzji, że z jednej strony namawiamy do odwagi, a z drugiej chowamy się w bezpiecznej anonimowości jak tchórze. Może kiedyś dojrzejemy do tego, aby się w pełni wyoutować, ale na pewno nie teraz. Na razie chcemy swobodnie dawać swoje świadectwo, że można żyć ze sobą, rozmawiać i pokonywać kolejne przeszkody, niekoniecznie drogą niesatysfakcjonujących kompromisów, a raczej przetwarzaniem potrzeb na takie, które będą pasować obu stronom.
Oboje jesteśmy, na dobrą sprawę, swego rodzaju hybrydami męsko-żeńskimi, bo przecież w każdym z nas jest pierwiastek męski i żeński więc w sumie nic w tym dziwnego. A jak jest u Was?
Równocześnie pragniemy zaznaczyć, że żadne z nas nie ukończyło studiów psychologicznych czy seksuologicznych i będziemy się opierać jedynie na własnych doświadczeniach, refleksjach oraz na tym, co udało nam się przeczytać czy usłyszeć od mądrzejszych osób, dlatego nie traktujcie, prosimy, naszych słów jako ostatecznych. Temat crossdressingu i jemu pokrewnych jest na tyle szeroki i skomplikowany, że w niektórych przypadkach warto z pewnością zasięgnąć rady wykwalifikowanych specjalistów, których z chęcią polecimy. Zaś nasz blog, jak to blog, będzie się opierać na naszym subiektywnym spojrzeniu. Mamy mnóstwo, w naszym mniemaniu, interesujących pomysłów na to w jaki sposób chcemy prowadzić tego bloga, ale wiadomo, że przyszłość pokaże, w którą stronę podążymy i na co pozwoli nam czas oraz umiejętności. Możecie spodziewać się rozmaitych form literackich takich jak: dziennik, pamiętnik, opowiadanie fikcyjne, wywiad, reportaż… Z pewnością polecimy Wam też różne filmy, książki, utwory, teledyski, programy… A wszystko będziemy starali się okrasić zdjęciami z naszych sesji, które lubimy sobie urządzać. Pomysłów mamy mnóstwo, ale na pewno można wymyślić jeszcze więcej i jeszcze lepiej, dlatego tym bardziej zachęcamy Was do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, propozycjami i refleksjami. Fantastycznie byłoby stworzyć przyjazną społeczność, która wspólną siłą miałaby pozytywny wpływ na innych, poszukujących akceptacji, być może zagubionych, ludzi. Dlatego nie ma, co już przedłużać tego wstępu: SHOW MUST GO ON!!!
No to zaczynamy przygodę z waszym blogiem 🙂
Życzymy miłej i pożytecznej zabawy 🙂